Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/51

Ta strona została skorygowana.

ka tu, reperuje antyki, wycina kamee i tym zapewnia sobie trochę egzystencji. To szczęście dla niego, że zapomniał o wszystkiem, co ma związek z jego pomieszaniem zmysłów. Nie pytajcie się go przypadkiem nigdy o rzeczy, które mogłyby w jego pamięci wywołać przeszłość, jak to często mi tłomaczył stary doktór. Mówił mi zawsze: „Wiecie, Zwak, mamy pewną metodę; mógłbym powiedzieć, że zamurowaliśmy z trudem jego chorobę, tak, jak odgradza się miejsca nieszczęścia, gdyż z nimi wiąże się smutne wspomnienie“. — — — — — — — — —
Słowa jasełkarza uderzyły mnie, jak rzeźnik bezbronne zwierzę i uciskały mi serce brutalnemi groźnemi rękami.
Zaczął mnie niegdyś nękać głuchy ból — poczucie, jak gdyby mi coś odebrano i jak gdybym, przebywszy w swem życiu długą drogę, jak lunatyk zleciał w przepaść.
I nigdy nie udało mi się wyjaśnić przyczyny.
Rozwiązanie zagadki leżało teraz przedemną ! piekło mnie nieznośnie, jak otwarta rana. Za jednym razem znalazłem okropne wyjaśnienie, skąd się wziął mój chorobliwy wstręt do wspominania przeszłości, skąd pochodzi osobliwy, co pewien czas powracający sen, że jestem zamknięty w dziwnym domu, gdzie są izby, z których wyjść niepodobna; dlaczego wreszcie pamięć moja odmawia mi wspomnień o dniach mojej młodości.
Miałem pomieszanie zmysłów. Zastosowano do mnie hypnotyzm, zamknięto „izbę“, która się łączy z komórkami mego mózgu i stałem się bezdomny wśród otaczającego mnie życia. I niemasz nadziei na odzyskanie straconej pamięci.
Sprężyny moich czynów i myśli spoczywają w innym zapomnianym bycie. Pojąłem, że nigdy ich nie poznam: jestem ściętą rośliną, gałązką powstałą z obcego korzenia.
Gdyby mi się udało przemódz wejście do tej