Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/57

Ta strona została przepisana.

Dziki chaos dźwięków wypływał z instrumentów poczem uderzyła melodja, osłabiona samym akompaniamentem. Starzec parę razy zaczerpnął powietrza i rozwarł tak szeroko usta, że widać było czarne pieńki zębów. Wolno wyłaniał się z jego piersi dziki bas o specjalnie hebrajskim akcencie gardłowym.
O-krą-głą, niebieską gwiazdę — — “
„Rititi“ (pisnęła przeraźliwie postać kobieca i natychmiast złożyła gderliwe wargi, jak gdyby powiedziała za dużo)

„Okrągłą, niebieską gwiazdę,
Rogalik lubię również“
„Rititit“
Czerwoną brodę, Zieloną brodę
Wszelaką gwiazdę —
„Rititit, rititit“

Pary wystąpiły do tańca.
„To jest pieśń o „Borchu z Chomca“ — objaśnił nam, śmiejąc się jasełkarz i uderzał cicho takt cynową łyżką, która w szczególny sposób była przyczepioną do stołu łańcuszkiem. —
„Przed stoma, albo więcej laty dwaj piekarze Czerwona broda i Zielona broda wieczorem w dzień „Szabbes Hagodel“ zatruli chleb w kształcie gwiazdek i rogalków, aby wywołać masową śmierć w dzielnicy żydowskiej; lecz „Meszores“ — służący gminny — wpadł na to zawczasu, ostrzeżony przez Boga i oddał obydwu przestępców w ręce policji. Na pamiątkę cudownego ocalenia od śmiertelnego niebezpieczeństwa „Landonim“ i „Bocherlech“ ułożyli tę dziwną pieśń, którą teraz słyszymy, jako kadryla z lupanaru.

„Rititit, rititit“

„Okrągła niebieska gwiazda“ — — — — coraz głębiej i fantastycznej brzmiało szczekanie starca.