Ta strona została uwierzytelniona.
— Czy ojciec dziecka pani?
— Ach! nie panie.
— Ojciec, zatem umarł?
— O! nie proszę pana. Widujemy się z nim czasem jeszcze. On jest teraz żandarmem.
— A — tak! to nie był zatem ten marsylijczyk pierwszym, — ten co to był przy porodzie?
— O! nie — proszę pana! Tamten to był łajdak, który skradł mi moje oszczędności.
— A, żandarm, ten prawdziwy ojciec, zna swoje dziecko?
— O! tak panie, — kocha je nawet bardzo; nie może jednak niem się zajmować, — ma już inne, ze swoją żoną.