Strona:Guy de Maupassant-Wybór pism (1914).djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

scène“ była wspaniałą i bardzo zręczną.
Dziewczątko przeżegnało się i rzekło:
— Patrzcie, panowie. Czyż nie jest pięknym?
Wziąłem przedmiot do ręki, oglądałem go i oświadczyłem, że jest niepospolity. Cudzoziemiec oglądał go także z zainteresowaniem, zdawał się jednak o wiele więcej zajętym kobietami, jak Chrystusem.
Czuło się dobrze w ich mieszkaniu, czuć było kadzidła, kwiaty i perfumy. Byłoto istotnie mieszkanie z komfortem, które zapraszało pozostać.
Po powrocie do salonu przystąpiłem z rezerwą i delikatnie do kwestyi ceny, pięćdziesiąt tysięcy franków. Następnie dodała:
— Jeśli pragniesz go pan jeszcze raz obejrzeć, jestem zawsze przed trzecią w domu; jestem zawsze w domu do tego czasu.
Na ulicy, cudzoziemiec prosił mnie o bliższe szczegóły o baronowej, która zrobiła na nim wielkie wrażenie. Później jednak nie słyszałem nic, ani o nim, ani o niej.
Jeszcze trzy miesiące minęły.
Jednego ranka, właśnie piętnaście dni temu zaledwie, przybyła ona do mnie i wręczając mi portfel: Mój drogi, jesteś aniołem! Oto pięćdziesiąt tysięcy franków. To ja kupuję pańskiego Chrystusa, płacę za niego dwadzieścia tysięcy franków więcej, jak było umówione, pod warunkiem, że mi będziesz przysyłał zawsze..... zawsze klijentów..... jest bowiem jeszcze do sprzedania.... mój Chrystus.