ła mi, że jest zamężną. I od tego czasu pisujemy do siebie każdego roku na dzień 1-go stycznia. Ona mi opisuje swoje życie, opowiada mi o swoich dzieciach, siostrach, — nigdy o swoim mężu. Dlaczego? Ach, dlaczego?.... Ja zaś nie piszę do niej o niczem innem, jak tylko o Marie-Joseph. Jestto może jedyna kobieta, którą kochałem.... nie.... którą byłbym pokochał.... Ach, zresztą czyż można wiedzieć? Wypadki nas porywają... a potem.... potem.... wszystko przechodzi. Musi być już starą, terazbym jej nawet nie poznał. — Ach! ach ta, z tego czasu.... ta z tego rozbitego okrętu... co za istota... boska.... Pisze mi, że włosy jej są już całkiem siwe..... Mój Boże! Przykro mi to bardzo... Jej jasne włosy! — Nie, ta moja już więcej nie istnieje. Ach, jakie to smutne.... to wszystko......