robić tysiąc dolarów. Teraz atoli jestem znużony i chcę spać. Dobranoc!
— Dobranoc, przyjacielu! Śnij o zarobku tysiąca dolarów, które mi zapłacisz.
Barnes nie myślał o śnie. Nowy przypadek, gdyż tak skwalifikował zasłyszaną rozmowę, pociągnął go wielce. Zdecydowany ująć człowieka, który uczynił zakład o jego bystrość umysłu, powziął niezłomny zamiar, zwłaszcza, że krok poważny w kierunku powodzenia był już uczyniony, nie spuszczać z oczu pyszałka w ciągu miesiąca. Największą przyjemność sprawiłoby mu pozwolić na dokonanie zbrodni, by go potem przyłapać na uczynku. Pocichu opuścił swój przedział, prześlizgnął się do przeciwległego, skąd mógł obserwować przedział ósmy i tam założył kwaterę nocną.
— Nie zdziwiłbym się wcale, gdyby ten chytry szatan tej jeszcze nocy dokonał swego zamiaru. Miejmy tę nadzieję, gdyż zanim to uczyni, o śnie niema dla mnie mowy.
Strona:Guzik z kamei (Rodriques Ottolengui).djvu/019
Ta strona została uwierzytelniona.