Strona:Guzik z kamei (Rodriques Ottolengui).djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

wemi obrazami, których scenę stanowiła jaskinia Aladyna. Tylne jej tło z błękitnej firanki przepięknie rysowało grupy, a aktorzy, czekający swej kolei, stali poza portjerą frontową.
Gdy sułtan i Szecherezada zajęli miejsca na dywanie, zgasło światło elektryczne w salonie — pałacu sułtana, tak że tylko ze sceny padał nikły snop promieni. Zaglądając przez rozstęp w portjerze, podczas obrazu pierwszego, ujrzał Barnes we włosach Szecherezady, siedzącej na poduszce u stóp sułtańskich wspaniale lśniący, ogromny rubin i rozpoznał w nim natychmiast kamień, który mu pokazywał Mitchel.
Po zakończeniu pierwszej bajki, przeszli jej aktorzy, w uroczystym pochodzie do sali głównej i podniósłszy nad głową ramiona, oddali sułtanowi głęboki salaam. Potem zostawali jako widzowie w sali, która się napełniała zwolna.
Na zakończenie zaprodukowano baśń o „Alibabie i czterdziestu rozbójnikach”. W obrazie ostatnim wystąpili także rozbójnicy, w dość luźnem ugrupowaniu, tak że Barnes mógł zostać w pobliżu Ali Baby. Gdy się uszeregowali do pochodu, celem złożenia salaamu, usiłował iść tuż za Ali Babą, zauważył atoli, ze zdziwieniem, że dwaj jeszcze inni rozbójnicy cisnęli się na jego miejsce. Małe, spowodowane przez to zamieszanie skończyło się w ten sposób, iż szedł pomiędzy obu współzawodnikami, tuż za przywódcą.
Chcąc zrozumieć należycie to co nastąpiło dalej, wspomnieć trzeba, że salon pałacowy był zlekka tylko oświetlony lampami sceny, co ledwo pozwalało rozróżnić kobietę od mężczyzny. Sułtan i Szecherezada, z miejsc swych, patrzyli na jasne, żywe obrazy w jaskini, to też doznali chwilowego olśnienia.