Strona:Guzik z kamei (Rodriques Ottolengui).djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

Ali Baba, na czele czterdziestu rozbójników kroczył wprost ku dywanowi. Dotarłszy tu, złożył salaam i usunął się na bok, w ciemny zakątek sali. Potem nadszedł, tuż przed Barnesem krocząc, pierwszy z rozbójników, czyniąc salaam w sposób opisany. Podczas tego powstał lekki szmer, który zwrócił uwagę detektywa, tak że się obrócił. Ułamek sekundy zaledwo nie patrzył na danego osobnika, gdy zaś wrócił doń oczyma, spostrzegł, że uczyniwszy z wyciągniętemi ramionami salaam, człowiek ten sięgnął do włosów Miss Remsen, która spuściła głowę, może olśniona jasnością sceny i najspokojniej, powoli wyciągnął z jej włosów szpilkę rubinową. W tej chwili wybiła północ, a jednocześnie umysł detektywa przelśniła pewna myśl. Z pierwszem uderzeniem minął termin, jaki sobie wymówił Mitchel dla popełnienia zbrodni. Barnes miał teraz wrażenie, iż rozbójnik, który go zagadnął, mówił tonem Mitchela, przybyłego tu w nadziei dokonania kradzieży. Thauret musiał być jego pomocnikiem, podczas gdy Mitchel stworzył sobie alibi przez rzekomą chorobę w Filadelfji. Widocznie Mitchel, uszedłszy baczności pilnujących go szpiegów, wrócił do Nowego Jorku i przebrany w jeden z przygotowanych kostjumów popełnił zbrodnię w ostatniej minucie terminu, jaki mu przysługiwał. Kradzież ta musiała wzbudzić wielką sensację, on zaś, nawet w razie udowodnienia, nie poniósłby kary, gdyż narzeczona oświadczyłaby, naturalnie, że była w porozumieniu, dla ułatwienia wygrania zakładu. Tak być nawet musiało, gdyż nie ruszyła się, podczas gdy jej wyciągano rubin z włosów. Wszystko to przemknęło Barnesowi przez myśl w ciągu sekundy i gdy złodziej, wyprostowawszy się