Strona:Guzik z kamei (Rodriques Ottolengui).djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

i poprosiłem o pokój w pobliżu przyjaciela mego, Mitchela. Dano mi sąsiedni, otwarłem drzwi, wszedłem i zastałem pokój pusty. Ptaszek uleciał.
— Wracajże pan najbliższym pociągiem do Filadelfji i uczyń co się da by wymiarkować, kiedy wróci. Napewno wyjechał i będzie jutro leżał w łóżku... albo nie jestem Barnes. Przywieź mi pan dowody, a zapłacę pięćdziesiąt dolarów. Prędko!