niedługo już. Jeśli tedy chce pan, bym wyjawiła me rzeczywiste zapatrywanie, trzeba czekać aż minie wesele.
Powiedziała to z naciskiem, a Thauret zmienił temat, wobec danej wskazówki. Niedługo potem pożegnał Dorę, a podczas, gdy kroczył przez avenue miał na twarzy uśmiech triumfu.
W kilka dni później, wracając wieczór z klubu z Mitchelem, skierował Thauret rozmowę na panny Remsen.
— Są przedziwne, — rzekł — ale tylko bogaty pozwolić sobie może na luksus poślubienia ich. Aż do śmierci matki nie będą zapewne miały własnego grosza?
Mitchel domyślił się co znaczy to pytanie i odpowiedział żywo, z powodu sobie znanego tylko:
— O nie! Ojciec zostawił każdej pokaźną kwotę pięćdziesięciu tysięcy, wypłacalną po ślubie. Główna suma majątku jest obecnie w posiadaniu wdowy, ale tylko jako dożywocie. Po jej śmierci te pieniądze, coś około pół miljona, zostaną podzielone pomiędzy obie.
— Szczęśliwiec z pana! Chciałbym mieć pańskie szczęście!
— Drogi Thauret! Jakże człowiek z pańskim rozumem może wierzyć w tak zwane szczęście, podobnie jak jego brak. Rzecz polega na większej umiejętności kształtowania sobie życia. Zazdrościsz mi pan związku z Emilją, a przecież Dora jest również piękna, a przytem bogatsza.
— Miss Dora jest urocza, ale nie czyni mnie to jeszcze szczęśliwym konkurentem. Cóż znaczy atoli, że jest bogatsza?
— Otóż siostra kocha ją tak bardzo, że przyrzekła złożyć jej w darze dziesięć tysięcy pod pewnym warunkiem.
Strona:Guzik z kamei (Rodriques Ottolengui).djvu/162
Ta strona została uwierzytelniona.