Strona:Guzik z kamei (Rodriques Ottolengui).djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.

potem otrzymałem list i fotografję, które pan znasz.
— Nie mam zamiaru wymuszać od pana pieniędzy — powiedziała wchodząc — ale posiadam coś, co pan zapewne chętnie kupi.
Na pytanie wyjaśniła, że jest to metryka jej ślubu z moim krewniakiem, metryka jego ślubu z matką dziecka, oraz metryka jej ślubu z innym, żyjącym jeszcze człowiekiem.
— Boże wielki! — wykrzyknął Mr. Neuilly. — Jeśli posiadała te dokumenty, to były one dowodami, że jej małżeństwo z krewniakiem pańskim jest nieważne, natomiast jego małżeństwo z matką Róży najzupełniej legalnie nastąpiło.
— Tak jest istotnie. Dałem babie za to wszystko dziesięć tysięcy dolarów. Czy to nie za drogo?
— Ależ nie! Ja dałbym dwa razy tyle!
— Dowiedzcież się panowie jeszcze, jak bezczelną była ta baba. Zagroziła mi, na wypadek niezapłacenia żądanej kwoty, że poda, na podstawie owej metryki, mnie jako swego męża, pozostawiając mi sprawę udowodnienia, że wyszła za mego chorego krewniaka, nie za mnie. Skandal taki byłby mi wówczas bardzo nie na rękę, przeto zapłaciłem, gdyż papiery, zawierające uczciwe nazwisko mojej dawnej narzeczonej i jej dziecka, warte były tej kwoty.
— Raz jeszcze muszę spytać, — rzekł Barnes, — czy możesz pan dowieść, że nie pan byłeś mężem Montalbon?
— Dowód stanowi sam fakt, że mi wydała te dokumenty.
— Wcale nie! — odparł detektyw. — Przypuśćmy, że byłeś pan istotnie jej mężem, a chcąc