Strona:Guzik z kamei (Rodriques Ottolengui).djvu/183

Ta strona została uwierzytelniona.

wiek, w którego posiadanie dostało się to, powinien i musi nawet wyjaśnić mi, w jaki sposób kamea znalazła się w pokoju zamordowanej. Pan zaś zechce mi powiedzieć, skąd te rzeczy pochodzą.
— Uczynię to pod warunkiem, że bez względu na wynik dochodzeń pańskich przyrzekniesz mi pan nie przedsiębrać niczego przed dniem 1. stycznia, o ile to nie będzie wprost niezbędne.
— To znaczy, że nie mam nikogo aresztować?
— Tak właśnie. Możesz mi pan dać z całym spokojem to przyrzeczenie, bowiem gwarantuję, że człowiek ten nie ujdzie pan. Znam go.
— Jakto? Znasz go pan? — wykrzyknął Barnes, zdumiony, że Mitchel to przyznaje.
— Tak jest, znam go. To znaczy posiadam przekonanie wewnętrzne. Wiedząc, że jestem niewinny, zyskałem wielką nad panem przewagę i śledziłem odtąd bez przerwy danego osobnika. Zebrałem dużo doskonałych poszlak, ale nie wystarczają one jeszcze do aresztowania. Jeśli pan pójdziesz tym śladem, dotrzesz napewno do odkrycia i ujęcia zbrodniarza.
— Proszę mi wymienić nazwisko.
— Nie, lepiej będzie, jeśli bez porozumienia dojdziesz pan do tego samego wyniku. Pracuj pan raźnie i sam. Radbym bardzo, by rzecz została załatwiona w dzień 1. stycznia.
— Dlaczegóż to?
— W tym dniu wygram zakład i wydam ucztę, która mi sprawi dużo przyjemności, jak sądzę. Proszę także nie zapomnieć, że przegrałem do pana kolację i zapraszam na dzień 1. stycznia. Jeśli zdołasz pan ująć w tym czasie ptaszka, tem lepiej.
— Wezmę się z całym zapałem do roboty, ale zechciej pan podać mi adres jubilera, który dostarczył wiadomych guzików.