Ta strona została uwierzytelniona.
swem nieszczęściu “ja” opowiadając, a nie mogąc się zdobyć bodaj na jedno jasne, zrozumiałe zdanie. Gdyby był żywym człowiekiem z krwi i kości, nie mógłby się okazać więcej mętnym i idyotycznym.
— Istnieją przecież i żywi ludzie tego gatunku — zauważył Evans.
— Istnieją, ale nie znajdowaliby się w moim pokoju, bobym ich za drzwi wyrzucił. Tymczasem nieudane to “straszenie” przygnębiło go okropnie. Obiecywano mu “frajdę” i “frajdy” się spodziewał, tymczasem spotkało go jedno więcej rozczarowanie i stracił nadzieję, aby mu kiedykolwiek co się udać