Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.
—   164  —

ich wpływem, podczas gdy ona otwierała drzwi na całą szerokość przed wchodzącym, on zatrzymał się chwilę, ogarnął ją jednem spojrzeniem i streszczając w niewielu słowach wrażenie, jakie mu się udzieliło, powiedział ze spokojem, niekoniecznie do treści uwagi swojej odpowiednim:
— Masz panienka bardzo piękne oczy.
— Och, panie! — wymówiła z rodzajem protestu dziewczyna, cofając się wtył.
— Uczucie zawodu, czy przykrości odbiło się na twarzy anioła. Zwrócił się na uliczkę wyciętą między rabatami kwiatów, a ona pozostała na miejscu, ciekawa zapewne, co też będzie dalej, po tej zaczepce. Płaciła mu spojrzeniem za spojrzenie, ale gdy owego ciągu dalszego doczekać się nie mogła, odwróciła się z niechęcią, i zamknąwszy za sobą drzwi, wpatrywała się przez okno, nie w tego dziwaka szczególnego, ale w wysoką wieżę dzwonnicy, co miało być dlań karą zasłużoną.


Przy obiedzie zdawał anioł sprawę gospodarzowi swemu z najważniejszych wydarzeń dnia.
— Najdziwniejszą u was wydaje mi się