Każdy, komu nie obca jest namiętność wszelkich kollekcyonerów, zrozumie łatwo, że obaj ci ludzie od tego dnia nie mieli zaznać jednej chwili spokoju.
Wikary, wszedłszy do biblioteki, rzucił okiem na dzieło Sandera p. t.: „Ptaki W. Brytanii“ i otworzył książkę na stronie, która mieściła między innemi i to objaśnienie: „Jedyny specimen bretoński, jaki znamy, mieści się w zbiorze wielebnego K. Hilyer, wikarego w Siddermorton.“
— W każdym razie nie wszyscy znowu mogą o sobie przeczytać wzmiankę podobną — pomyślał z uczuciem zadowolenia wikary.
Wydobył zegarek — była druga z południa. Właśnie tylko co był ukończył swój lunch i zabierał się do zwykłej siesty. Bo zresztą niepodobna prawie było myśleć o wyjściu w tej chwili z domu, w dzień tak skwarny, jak dzisiejszy, a na samo przypuszczenie czegoś podobnego, doświadczył nasz ornitolog nieprzyjemnego uczucia głównie w okolicy ciemienia, a bodaj że i w organizmie całym. Tak! wyjście z domu byłoby dziwnym nonsensem, ale to nie przeszkadza, aby taki Gally nie włóczył się w tej chwili właśnie po całej okolicy, no, a proszę sobie wystawić, że ten
Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —