Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.
—   173  —

syka Jehoram mówi, że go słyszała w Wiedniu, tylko sobie nazwiska przypomnąć nie może. Wikary jeden wie naprawdę wszystko, co jego dotyczy, ale wiadomo przecie, jaki to jest skryty człowiek.
— Biedny wikary! — mówiła półgłosem z odcieniem współczucia lady Pibright — wygląda, jak gdyby nie był w swoim sosie, a przytem musi mu być gorąco. Temu wszystkiemu winno jest wzięcie w jasyr przez gospodynię domu — to jest jej zwyczaj zresztą!
— Krawat mu się przekrzywił — szczebiotała młodsza miss Papawer. — A te jego włosy! Możnaby powiedzieć, że nie widują one grzebienia, a tymczasem mam wiadomości, że się dzisiaj czesał przez całe dopołudnie.
— Jest to w każdym razie jakieś indywiduum dziwnego nabożeństwa — kładł w ucho sąsiadce swojej sir George Haringay. — Co do mnie, lubię, kiedy mężczyzna ma wygląd męzki, a kobieta — kobiecy. Co pani na to?
— Jestem zupełnie tego samego zdania — zaopiniowała miss Pirbrigbt.
— ...Deszcz prawdziwy gwinei! — prowadziła dalej rzecz swoją lady Hamergallow. — Mówię panu: deszcz, powódź nawet! To tez niema się co dziwić, że niektórzy z pomiędzy nich przychodzą do sytuacyi, którą nazwać