Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.
—   177  —

wygłosiła z przekonaniem, jakgdyby to nie było zwykła banalność:
— Gra na skrzypcach sprawia mi zawsze tyle przyjemności...
— Bo też dobra muzyka trafia się u nas niezmiernie rzadko — uzupełniła druga, — także jako rzecz nową zupełnie.
— Bardzo dobra gra! — pochwaliła łaskawie panna Papaver młodsza.
— Dotknięcie niesłychanie delikatne — zaryzykowała pani Pirbright.
— Czy Will uczy się jeszcze grać?
— Oh, tak...
Takiemi pełnemi treści rozmowami krzepiły się przymuszone słuchaczki improwizowanego koncertu. Za to proboszcz z Iping-Hanger, który usadowił się tak, aby przez wszystkich być widzianym, trzymał jedną ręką trąbkę akustyczną przy uchu, utkwiwszy automatycznie wzrok w piedestał Sevrskiego wazonu, zdobiącego salon lady Hamergallow. Twarzą zdawał się wyrażać namysł surowego sędziego, który, niewiadomo z jakich względów, powoduje się w danym wypadku uczuciem pobłażliwości. Pod wrażeniem prawdziwem był tylko jeden wikary, a co do gospodyni, ta pracowicie badała oddziaływania,