Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/229

Ta strona została uwierzytelniona.
—   227   —

Nowy paroksyzm sztucznego kaszlu, a po nim tirada tej treści:
— Ja mocno ubolewam, że mię okoliczności zmuszają do wytoczenia tej sprawy całej, ale już widzę, że inaczej być nie może. Zły to już znak, kiedy ktoś zdradza pochyłość do wegeteryanizmu, i odrzuca każde danie mięsne — jeszcze gorszy, kiedy się człowiek zjawia zupełnie bez bagaży i pakunków, i kiedy jest zmuszony pożyczać od gospodarza domu wszystkiego, poczynając od bielizny i pantofli, a kończąc na zwierzchniem ubraniu. Ja sobie to wszystko powiedziałam odrazu, ale znając moje podrzędne stanowisko w tym domu, milczałam, oczekując co z tego będzie. Już pominę moje późniejsze spostrzeżenia, dotyczące zupełnej nieumiejętności znalezienia się przy stole, najdziwaczniejszego używania noża, widelca, chociaż to są zboczenia bardzo ważne, dowodzące, że indywiduum, które się ich dopuszcza, przebywało chyba w jakichś środowiskach mnie osobiście zupełnie nieznanych. Widziałam, ale jak mówię, powstrzymywałam się do czasu. No, ale jak przyszło do tego, że taki gość zaczyna sobie pozwalać na konszachty po kątach z pokojówkami, — to już znowu coś gorszego o wiele, aniżeli spożywanie siekanej cielęciny za pomocą własnych