Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/230

Ta strona została uwierzytelniona.
—   228   —

palców jedynie. Alboż to zresztą wszystko, co ja widziałam? Możeby się znalazło dużo rzeczy jeszcze do opowiedzenia, gdyby mi do tego nie przeszkadzało poczucie przyzwoitości i zawsze to moje zależne stanowisko, jakie zajmuję. A tu w dodatku aż się trzęsie od plotek powtarzanych co do tej osoby. Ja wiem, jakim być powinien gentleman, i nietrzeba mi długiego czasu na odróżnienie gentlemana od takiego, który nim nie jest. Ja rozmawiałam o tem z Jerzym i Zuzanną, ponieważ oni stanowią równie, jak ja, wyższą, że tak powiem, służbę tego domu, a to są ludzie doświadczeni i na swojem miejscu zupełnie. Mówiliśmy też nieraz o tej biednej Dalii, której, daj Boże, aby się coś smutnego nie dostało od tej nocnej gry na skrzypcach. Słucha jej ona albo z klombów, gdzie się ukrywa, albo z korytarza, gdzie ją zawsze spotykam, przyczajoną w jakiejś framudze. To też myślę, że im prędzej ten pan pójdzie sobie tam, zkąd przyszedł, tem lepiej będzie dla nas, a nadewszystko dla Dalii...
Nowy, dłuższy od poprzednich, atak kaszlu przerwał przypływ wymowy.
— Dziwne to wszystko, co mi pani przynosisz dzisiaj — nadzwyczaj dziwne!