Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/240

Ta strona została uwierzytelniona.




X.
Ostatni dzień na ziemi.

Nazajutrz z rana samego, zaraz po śniadaniu udał się anioł ku bagniskom Sidderfordzkim, a skoro tylko zamknęły się za nim drzwi wikaryi, wsunęła się do sali jadalnej pani Hinyer, której raportu nie widzimy koniecznej potrzeby przedstawiać tutaj szczegółowo. To tylko możemy zaznaczyć, że w miarę, jak jej opowiadanie zyskiwało na kolorycie, twarz poczciwego księdza zasępiała się coraz widoczniej.
— Potrzeba, żeby wyjechał — tak jest — on musi odjechać! — powtarzał ciągle do siebie.
Ale i to trzeba powiedzieć, że pod naciskiem decyzyi głównej, która stanowiła dlań smutną konieczność, oskarżenia cnotliwej nie-