Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.
—   46  —

— Oh! — odpowiedział na to chór jednozgodnie, — a za chwilę jeszcze usłyszał z okna plebanii:
— Oto są skutki, gdy kto, jak wasz ojciec, przyjmuje wikarego nieżonatego!
Jeszcze potem było już tylko słychać zdala łoskot drzwi zamykanych z siłą armatek mniejszego kalibru, nakoniec zapanowała cisza, połączona z zapuszczaniem rolet w oknach, wychodzących na ogród.
Anioł nic a nic oczywiście nie rozumiał tej sceny, a natomiast zajmowała go bardzo porzucona na ławce ogrodowej parasolka, której się z wielkiem zaciekawieniem przypatrywał, wreszcie zwracając się do swego towarzysza i przewodnika, zapytał:
— Ten ciekawy bardzo mechanizm do czego służyć może?
Na to nie było odpowiedzi żadnej, bo wikary o sto mil był myślą od takich drobiazgów. Natomiast zastanawiał się ciągle jakby rzecz całą wytłumaczyć aniołowi, na wypadek, gdyby ten wcale nie znał mowy francuzkiej, angielski język bowiem nie posiada odpowiedniego terminu, a tu właśnie szło o danie do zrozumienia temu biedakowi z innego świata spadłemu, że na opisanie treściwe jego przybrania i opartej na niem cha-