Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/49

Ta strona została uwierzytelniona.
—   47  —

rakterystyki właściciela wyraz sankiulota byłby najodpowiedniejszym.
Nie słysząc odpowiedzi na pytanie swoje, porzucił anioł parasolkę na ławkę, bo spostrzegł, że sobie znowu zdrapał naskórek. Swoje niezadowolenie z tego wypadku objawił tylko temi słowy:
— Znowu ból! Ogromnie u nich dużo tego bólu!
Wikary zaś wpatrując się w niego, mruczał do siebie szeptem:
— Ani słowa przeciwko temu, że on jest nadzwyczajnie piękny, a nawet co do mnie, wolałbym go takim, jakim go widzę w tej chwili. — Wszelako... Ano zobaczymy!...
Przerwał sobie te kłopotliwe myśli, zwracając się do gościa z tym dyplomatycznym wstępem:
— Te osoby, które widziałeś przed chwilą, to były damy.
— Ogromnie śmieszne są te wasze damy, ale nie mogę powiedzieć, aby były brzydkie.
— No tak, ale czy zauważyłeś, jak one się zachowały?
— One odeszły, a nawet możnaby powiedzieć, że uciekły. Gdyby tak było, to znaczyłoby może, iż się zlękły mnie. A ja, wyznaję, doświadczam tego samego uczucia