Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.




V.
Człowiek nauki

Czytelnicy przypomną sobie zapewne, że w pierwszych, chwilach zakłopotania swego o zdrowie gościa, który był zarazem jego ofiarą, posłał wikary po miejscowego lekarza; nie przybywał tedy ów mąż pełen powagi sam z siebie, przybywał jako rada i pomoc. Był to okaz wzrostu wysokiego, o twarzy wyjątkowo starannie wygolonej i podbródku podwójnym. Miał na sobie ranny garnitur popielaty i krawat biały w czarne kropki. Jako człowiek zawsze niezmiernie zajęty, wpadł raczej, niż wszedł do pokoju, rzucając ukłony naprawo i nalewo, nie bacząc zupełnie kogo ma przed sobą i obok siebie, a zaledwie zdjąwszy kapelusz, począł indagować: