Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.
—   76  —

stanawiał, zjawił się przed oknem wikary, który wybiegł za panem Mendham, nie chcąc doprowadzać nieporozumienia do ostateczności.
W tem miejscu należy się słówko objaśnienia: Wielebny Mendham był to zwierzchnik surowy, człowiek szorstki niekiedy bardzo przy spełnianiu obowiązków swego powołania, ale w żadnym razie człowiek mogący sobie pozwolić na brutalstwo z kimś obcym, bez względu na to, kimby on mógł być. Rzucił teraz okiem na stojącego w oknie młodzieńca, i odrazu hipoteza jakiejś kobiety, której miał w domu uszy pełne, rozwiała mu się doszczętnie. Piękność anioła była istotnie idealną prawdziwie — niemniej miała ona charakter piękności młodzieńczej. To stwierdził na pierwszy rzut oka. To też obniżywszy nastrój i ton, zwrócił się do nieznajomego:
— Pan Hilljer zapewnia mnie, a wyznaję, że mi się to przedstawia całkowicie nieprawdopodobnem, iż pan utrzymujesz, jakobyś miał być aniołem.
Anioł złożył mu ukłon, jako odpowiedź.
— Wyda się to panu zapewne naturalnem, że nam dosyć trudno jest w to uwierzyć.
— A więc...?
— A więc radzibyśmy się najprzód dowiedzieć, jaką drogą dostałeś się pan do