Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.
—   77  —

wioski naszej w tym swoim kostiumie ekscentrycznym?
— Pozwól, panie Mendham — interweniował wikary.
— Niechaj on się tłumaczy sam, bez pańskiej pomocy.
— Chciałem właśnie zwrócić jego uwagę...
— Zbytecznem jest wszelkie zwracanie uwagi.
— Okropne jest to wszystko, — mruknął wikary z niechęcią.
Anioł patrzył kolejno na jednego i drugiego z wielkiem zdziwieniem, wreszcie zauważył:
— Twarze panów wyrażają takie podniecenie niezmierne, że nie wiem, co mam o niem myśleć.
— Ah! nie wiesz pan, więc ja panu to objaśnię. Słuchajże uważnie — rzecz przedstawia się tak: Moja żona, a z nią razem trzy inne damy grały w lawn-tennis, gdy nagle pan rzuciłeś się na nie, rzuciłeś się, wyskoczywszy z po za rododendronów w ubraniu, które zaledwie zasługuje na to, aby je nazwać ubraniem. I pan... i pan Hilljer...
— Ależ ja — protestował wikary.
— Wiem co mówię! — to gentleman tylko miał na sobie ów kostium ekscentryczny.