Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.
—   78  —

Któż może mi tedy zaprzeczyć prawa żądania satysfakcyi.
Tragiczny akcent, postawa posągowa nietylko nie zrobiły na gościu z zaświatów najmniejszego wrażenia, ale nadto wydały mu się wprost śmieszne.
— Dla mnie zjawienie się na waszym świecie jest niejako narodzeniem się. Nie znam waszego życia zupełnie.
— To nie mnie mówić takie rzeczy. Masz pan lat mniej więcej dziewiętnaście — to jest wiek, w którym się wie różne rzeczy. Nie uważam tego za żadną wymówkę.
— Chciałbym jednakże zapytać pana o coś.
— Słucham.
— Czy istotnie bierzesz mię pan za człowieka? — człowieka takiego, jakim jesteś sam?
— Jeśli nie jesteś człowiekiem...
— To przecież nie przeszkadza zupełnie, abym miał być aniołem. Pan nigdy nie słyszałeś o aniołach?
— Z góry zastrzegam się przeciw obstawaniu przy tej wersyi — czy przy tym wybiegu, — mówił Mendham, odzyskując pierwotną napastliwość.
— Ależ panie, miejże rozwagę — obacz jego skrzydła! — reflektował wikary.