Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.
—   86  —

W tej chwili zegar wydzwonił godzinę 7-mą, a wraz z tem pani Hinijer oznajmiła podanie obiadu.


Zasiedli tedy do stołu. Wikary zasłonił się serwetą, wgniótłszy jeden z jej brzegów za kołnierzyk, i zaczął przypatrywać się aniołowi, który dosyć biegle, jak na początkującego, radził sobie z zupą.
— Widzę, że tę część nauki naszego życia przyswoisz sobie rychło i bez trudu — zauważył gospodarz.
Jakoż nieźle w istocie manewrował anioł widelcem i nożem, rzucając ciągłe, ale ukradkowe spojrzenia w stronę Dalii, wielce gładkiej pokojóweczki, która podawała półmiski. Przy deserze tłukąc orzechy, których smak bardzo się gościowi z Zaświatów podobał, zwrócił się on ni ztąd ni zowąd do wikarego z zapytaniem:
— Ta, jest także damą — nieprawdaż?
— Dobry sobie! — pomyślał wikary, a głośno odpowiedział: no, nie!... To nie jest dama — to służąca...
— Ale co znowu! — przecież ona ładniejsza jest od tamtych wszystkich razem.