Strona:H. Poincaré-Nauka i Hypoteza.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystko wziąwszy w rachubę, zbliżono się do jedności; nie posuwano się tak prędko, jak się tego spodziewano przed pięćdziesięciu laty, nie zawsze wypadło iść drogą przewidzianą; w rezultacie wszakże dokonano znacznych podbojów.



Rozdział Jedenasty.
Rachunek prawdopodobieństwa.


Zdziwi to może kogo, że znajdzie na tym miejscu refleksye nad rachunkiem prawdopodobieństwa. Cóż ma on wspólnego z metodą nauk fizycznych?
A jednak kwestye, które poruszę poniżej, nie dając ich rozwiązania, nasuwają się w sposób naturalny filozofowi, rozmyślającemu nad fizyką.
I to w takim stopniu, że w dwu poprzedzających rozdziałach wypadło nam kilkakrotnie użyć wyrazów »prawdopodobieństwo« i »przypadek«.
»Fakty przewidywane«, powiedziałem wyżej, »mogą być tylko prawdopodobne. Jakkolwiek mocno ugruntowanym mogłoby się nam wydawać dane przewidywanie, nie jesteśmy nigdy zupełnie pewni, że doświadczenie nie zada mu kłamu. Lecz prawdopodobieństwo jest często dość wielkie, byśmy się nim mogli w praktyce zadowolić«.
A niżej nieco, dodałem:
»Zobaczmy, jaką rolę odgrywa w naszych uogólnieniach wiara w prostotę. Sprawdziliśmy pewne proste prawo w wielkiej liczbie wypadków szczególnych; wzdragamy się przypuścić, by ta tak często napotykana zgodność była poprostu rzeczą przypadku...«
Tak więc w bardzo wielu okolicznościach fizyk znajduje się w tym samym położeniu, co gracz, ważący swe szanse. Ilekroć rozumuje on sposobem indukcyi, tylekroć posługuje się mniej lub więcej świadomie rachunkiem prawdopodobieństwa.