pszego terminu nazywam »ogólnością«, będzie rosło wraz z liczbą wypadków możliwych. Liczba ta może być skończona; np. przy rzucaniu dwu kości, gdy liczba wypadków możliwych wynosi 36. Stanowi to pierwszy stopień ogólności.
Gdy natomiast pytamy, jakie jest np. prawdopodobieństwo, żeby punkt wewnętrzny względem danego koła, leżał zarazem wewnątrz wpisanego doń kwadratu, to mamy tyleż wypadków możliwych, ile jest punktów w kole, to jest nieskończoność. Jest to drugi stopień ogólności. Ale ogólność może być jeszcze większa: zadajmy sobie pytanie, jakie jest prawdopodobieństwo, by pewna funkcya czyniła zadość danemu warunkowi; mamy wówczas tyle wypadków możliwych, ile można wymyślić rozmaitych funkcyi. Jest to trzeci stopień ogólności, którego dosięgamy wówczas, gdy np. chcemy odgadnąć najprawdopodobniejsze prawo, opierając się na skończonej liczbie obserwacyi.
Można rozpatrywać zagadnienia o prawdopodobieństwach z całkiem innego punktu widzenia. Gdybyśmy nie byli w nieświadomości, nie byłoby żadnych prawdopodobieństw, mielibyśmy do czynienia jedynie z pewnością; lecz nieświadomość nasza nie może być zupełną, bo w takim razie nie byłoby również prawdopodobieństw, albowiem trzeba choć trochę światła, by zdobyć bodaj tę niepewną wiedzę. W ten sposób zagadnienia o prawdopodobieństwach można klasyfikować według mniejszego lub większego stopnia naszej nieświadomości.
Już w matematyce można sobie stawiać zagadnienia o prawdopodobieństwach. Jakie jest prawdopodobieństwo, by 5-a cyfra dziesiętna logarytmu, wziętego na chybi-trafi w tablicy, była 9? Każdy odpowie bez wahania, że prawdopodobieństwo to wynosi 110. W danym wypadku jesteśmy w posiadaniu wszystkich danych zagadnienia; umielibyśmy wyliczyć nasz logarytm bez uciekania się do tablicy: ale nie chcemy sobie zadać tego trudu. Jest to pierwszy stopień nieświadomości.
Strona:H. Poincaré-Nauka i Hypoteza.djvu/159
Ta strona została uwierzytelniona.