Strona:H. Poincaré-Nauka i Hypoteza.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

steriori doprowadził nas do wniosku niedopuszczalnego. Rozumiemy więc znaczenie owej umowy uprzedniej; dodałbym nawet, że gdybyśmy umowy takiej nie robili zupełnie, zagadnienie prawdopodobieństwa a posteriori nie miałoby żadnego sensu; robić ją przeto musimy zawsze, już to wyraźnie, już domyślnie.
Przejdźmy do przykładu o charakterze bardziej naukowym. Chcemy ustanowić pewne prawo doświadczalne; prawo to, skoro je poznamy, będzie można przedstawić zapomocą pewnej krzywej; wykonaliśmy pewną liczbę oddzielnych obserwacyi; każdej z nich odpowiada pewien punkt. Otrzymawszy różne te punkty, przeprowadzamy między niemi krzywą, starając się możliwie najmniej się od nich odchylić, a jednak nadać tej krzywej kształt prawidłowy, bez załamań, bez zbyt wyraźnych przegięć, bez raptownych zmian promienia krzywizny. Krzywa ta przedstawiać dla nas będzie prawdopodobne prawo: przypuszczamy, że da nam ona nietylko wartości funkcyi, pośrednie między temi, które zaobserwowaliśmy, ale pozwoli nam nadto poznać wartości zaobserwowane dokładniej niż obserwacya bezpośrednia (w tym też celu kazaliśmy jej przechodzić w pobliżu naszych punktów nie zaś przez same te punkty).
Jest to zagadnienie prawdopodobieństwa przyczyn. — Skutki — to pomiary przez nas zanotowane; zależą one od kombinacyi dwu przyczyn: od prawdziwego prawa, rządzącego danym zjawiskiem, i od błędów obserwacyi. Chodzi o to, aby znając skutki, obliczyć prawdopodobieństwo, że zjawisko ulega takiemu a takiemu prawu i że obserwacye były obciążone takiemi a takiemi błędami. Najprawdopodobniejsze prawo odpowiada wówczas nakreślonej krzywej a najprawdopodobniejszy błąd jednej obserwacyi wyobrażony jest przez odległość odpowiadającego jej punktu od tej krzywej.
Ale zagadnienie to nie miałoby żadnego sensu, gdybyśmy przed wszelką obserwacyą nie mieli pewnego pojęcia a priori o prawdopodobieństwie tego lub innego prawa oraz szans błędów, na które się narażamy.