mie wagę kwestji i przebaczy mi suchość stronic, jakie musiałem jej poświęcić.
Ostatnie rozdziały, dotyczące mechaniki i astronomji, łatwiej się będą czytały.
Mechanika zdaje się znajdować w okresie zupełnego przewrotu. Zuchwali nowatorzy rozbijają w drzazgi pojęcia, które się zdawały najmocniej ugruntowane. Przedwczesnym niewątpliwie byłoby przyznawać im słuszność dlatego tylko, że są nowatorami. Trzeba jednakże znać ich poglądy, starałem się przeto je wyłożyć. Trzymałem się możliwie najbliżej porządku historycznego; gdyż nowe zapatrywania wydawałyby się nazbyt dziwne, gdyby się nie widziało, jak one powstawały.
Astronomja odsłania przed nami potężne widowiska i podnosi olbrzymie zagadnienia. Niepodobna zastosować do nich wprost metody doświadczalnej; laboratorja nasze są zbyt małe. Lecz analogja ze zjawiskami, do których laboratorja te pozwalają dotrzeć, może być astronomowi przewodnikiem. Droga Mleczna n. p. jest zbiorowiskiem słońc, których ruchy rządzą się napozór jedynie kaprysem. Wszelako zbiorowisko to można przyrównać do zbiorowiska cząsteczek gazu, którego własności poznaliśmy przez teorję kinetyczną gazów. I w ten sposób metoda fizyka wspomaga, na okólnej drodze, astronoma.
Wreszcie zamierzyłem nakreślić w kilku wierszach historję rozwoju gieodezji francuskiej; opowiedziałem, za cenę jakich wytrwałych wysiłków i często jakich niebezpieczeństw gieodeci dali nam te trochę wiadomości, jakie posiadamy o kształcie ziemi. Czyż jestto kwestja metody? Zapewne, albowiem historja ta nas uczy, z jaką ostrożnością należy przeprowadzać poważne badania naukowe, i ile trzeba czasu i mozołu, by zdobyć jeden znak dziesiętny więcej.