ciaż niema żadnych powodów do zatrzymania się na tej liczbie, poprzestaniemy jednak na tem.
Otóż, uderza mnie przedewszystkiem następująca okoliczność. Na pierwszym ze sześciu naszych stopni fakt, zupełnie jeszcze surowy, jest — że tak powiem — indywidualny; wyróżnia się on najzupełniej z pośród wszelkich innych możliwych faktów. Począwszy jednak od drugiego stopnia rzecz ma się już inaczej. Wysłowienie tego faktu mogłoby również odpowiadać nieskończenie wielu innym faktom. Skoro tylko mowa w grę wchodzi, rozporządzamy jedynie pewną skończoną liczbą wyrazów dla oddania nieskończenie wielu możliwych odcieni, jakie przybierają nasze wrażenia. Skoro powiadam: jest ciemno, — wyraża to, zapewne, wrażenia, których doznaję jako świadek zaćmienia; w samej atoli ciemności możnaby sobie wyobrazić mnóstwo różnych odcieni, a gdyby zamiast tego, który istotnie się urzeczywistnił, wytworzył się inny nieco odcień, inny ten fakt również wyraziłbym słowami: jest ciemno.
Jeszcze jedna uwaga: na drugim nawet stopniu wysłowienie jakiegoś faktu może tylko być prawdziwe lub fałszywe. Inaczej rzecz miałaby się z twierdzeniem jakiemkolwiek; jeżeli mianowicie twierdzenie takie jest wysłowieniem pewnej umowy [konwencyi], nie można o niem powiedzieć, aby było prawdziwe we właściwem słowa znaczeniu, albowiem nie mogłoby ono być prawdziwe wbrew mej woli, a jest prawdziwem dlatego jedynie, że chcę, aby niem było.
Gdy powiadam, naprzykład, że jednostką długości jest metr, to jest to dekretem, który sam ustanawiam, a nie czemś stwierdzonem, co mi się narzuca. Ta sama jest sprawa, jak okazałem w innem miejscu, gdy chodzi, naprzykład, o pewnik Euklidesa.
Skoro pytają mnie: czy jest ciemno? — wiem zawsze, czy mam odpowiedzieć twierdząco, czy też przecząco.
Aczkolwiek nieskończenie wiele faktów możliwych daje się w ten sam wysłowić sposób: jest ciemno, — zawsze je-
Strona:H. Poincare-Wartość nauki.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.