ktykami. Po za nimi są tacy, których zaciekawia tylko przyroda i którzy zapytują nas, czy możemy ich lepiej z nią zapoznać.
Aby im odpowiedzieć wystarczy pokazać im poprostu wzniesione już dwa pomniki: Mechaniki Niebieskiej i Fizyki Matematycznej.
Przyznaliby nam oni niezawodnie, że pomniki te warte były naszych zachodów. Nie dość jednak na tem.
Matematyka ma cel trojaki. Powinna przedewszystkiem dostarczać nam środków do badania przyrody. Oprócz tego jednak ma ona cel filozoficzny i, jak ośmieliłbym się dodać, cel estetyczny.
Powinna być pomocną filozofowi w zgłębianiu pojęć liczby, przestrzeni i czasu.
Nadewszystko zaś adepci matematyki znajdują w niej roskosze podobne do tych, które daje muzyka i malarstwo. Podziwiają oni subtelną harmonię liczb i form, zachwycają się, gdy nowe jakieś odkrycie otwiera przed nimi nieoczekiwaną perspektywę, — a radość, której wówczas doznają, czyż nie posiada cech estetycznych, aczkolwiek zmysły nie biorą w tem żadnego udziału? Prawda, że do pełnego roskoszowania się nią powołana jest nieliczna tylko garstka wybranych, lecz czyż nie dzieje się podobnie w dziedzinie najszlachetniejszych sztuk pięknych?
Dlatego też nie waham się powiedzieć, że matematyka zasługuje, aby uprawiać ją dla niej samej, i to zarówno w swych działach nie dających stosować się do fizyki, jak we wszystkich innych.
Gdyby nawet cel fizyczny nie kojarzył się z celem estetycznym, to i tak nie powinnibyśmy zrzec się ani jednego, ani drugiego.
Nie dość na tem; dwa te cele są nieodłączne, i najlepszy sposób dopięcia jednego polega na tem, aby dążyć do drugiego, a przynajmniej nie tracić go z oczu. To właśnie pragnąłbym okazać, rozważając szczegółowiej istotę sto-
Strona:H. Poincare-Wartość nauki.djvu/92
Ta strona została uwierzytelniona.