w nich zmienić. W ten tylko sposób możemy z nich istotnie korzystać.
Trzeci wreszcie przykład okaże nam, jak możemy spostrzegać analogie matematyczne między zjawiskami, które pod względem fizycznym nie mają ze sobą żadnego związku, ani pozornego, ani rzeczywistego, tak iż prawa jednego z tych zjawisk pomagają nam odgadnąć prawa drugiego.
Jedno i to samo równanie, mianowicie równanie Laplace’a, napotykamy w teoryi przyciągania newtonowskiego, w teoryi ruchu cieczy, w teoryi potencyału elektrycznego, w teoryi magnetyzmu, w teoryi przewodnictwa ciepła i w wielu innych jeszcze.
Cóż stąd wynika? Teorye te wydają się obrazami przekalkowanemi jedne z drugich; wyświetlają się one wzajemnie, zapożyczając od siebie języka; zapytajcie elektryków, czy nie są szczęśliwi, że wynaleźli nazwę »przepływu siły« [flux de force], którą nasunęła im hydrodynamika i teorya ciepła[1].
Tak więc analogie matematyczne nietylko naprowadzają nas na odgadywanie analogij fizycznych, lecz nie przestają też być użytecznemi, gdy te nie dopisują.
Jednem słowem, cel fizyki matematycznej nie polega jedynie na tem, aby ułatwić fizykom obliczenie numeryczne pewnych stałych lub całkowanie pewnych równań różniczkowych, lecz również, i nadewszystko —, aby zapoznać fizyka z ukrytą harmonią rzeczy, ukazując mu je w nowem oświetleniu.
Ze wszystkich działów analizy najwyższe i, że tak powiem, najczystsze będą właśnie najpłodniejszemi w rękach tych, którzy umieją się niemi posługiwać.
Zobaczmy teraz, co analiza zawdzięcza fizyce.
Należałoby chyba zapomnieć zupełnie historyę nauki, aby nie pamiętać, że żądza poznania przyrody wywierała na rozwój matematyki wpływ ciągły i najpomyślniejszy.
- ↑ t. j. teorya przewodnictw ciepła. (Przyp. tłum.).