Strona:H. Porter - Pollyanna.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

wytwarzających słoneczne widma, najpiękniejszym i najlepszym jesteś ty, Pollyanno!
— Ależ ze mnie nie promienieją tęczowe blaski, gdy na mnie padnie światło słoneczne! — zaprotestowała żywo dziewczynka, pojmując dosłownie powiedzenie chorego.
— Myślisz, że nie? — zapytał z uśmiechem, a Pollyanna, spojrzawszy teraz na twarz chorego, zobaczyła ze zdziwieniem, że oczy miał pełne łez.
— Na pewno nie, proszę pana — odpowiedziała poważnie, a po chwili dodała smutnie:
— Zdaje mi się, że promienie słońca, gdy padają na mnie, wywołują tylko piegi — nic więcej! Tak przynajmniej mówiła mi ciocia Polly!
Pan Pendlton znów się roześmiał, lecz Pollyannie zdawało się, że w śmiechu tym brzmiało stłumione łkanie.


ROZDZIAŁ XVIII.
Coś zdumiewającego.

We wrześniu Pollyanna wstąpiła do szkoły. Egzaminy wykazały, że była dostatecznie przygotowaną, aby zająć w szkole miejsce obok swych rówieśniczek.
Do pewnego stopnia szkoła była niespodzianką dla Pollyanny, ale i Pollyanna może jeszcze w większym stopniu była niespodzianką dla szkoły. Wkońcu jednak dopasowały się wzajemnie i Pollyanna pewnego razu oświadczyła ciotce, że chodzić