Strona:H. Porter - Pollyanna.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.

raz za pośrednictwem doktora Warrena, który, zdaje mi się, poszedł przed chwilę na górę. A tobie, Dżimmi, dziękuję i... wracaj teraz do domu!
Doktór Warren zdziwił się, zobaczywszy w przedpokoju pannę Polly o wyglądzie podnieconym i zaczerwienionych policzkach, a jeszcze bardziej był zdumiony, gdy mu powiedziała:
— Panie doktorze! Prosił pan o pozwolenie zaproszenia na konsyljum doktora Chiltona, wówczas nie zgodziłam się na to. Otóż obecnie rozmyśliłam się i życzę sobie, aby go pan zaprosił. Chciałabym, aby pan to zrobił zaraz... natychmiast..i zgóry dziękuję!


ROZDZIAŁ XXIX.
Nowy wuj.

Gdy następnym razem doktór Warren wchodził do pokoju Pollyanny, szedł za nim drugi, wysoki, barczysty mężczyzna.
— Doktór Chilton, ach, doktór Chilton! Boże, jak się cieszę, że pana widzę! — zawołała Pollyanna ze łzami wzruszenia w głosie. — Ale przecież ciocia Polly nie życzyła sobie...
— Wszystko jest w porządku, kochanie, — przerwała panna Polly, która, wchodząc za nimi, usłyszała ostatnie słowa Pollyanny. — Chciałam, żeby doktór Chilton zbadał cię dziś razem z doktorem Warrenem.
— Więc ciocia prosiła go o przybycie?
— Owszem, kochanie, prosiłam... to znaczy...