zemsty — najtkliwsze uczucia poświęcenia, zupełnej ofiarności, bezwarunkowego poddania się; obok rozuzdanych na wszelkie nieprawości przykładów rozpusty — idealne, czyste dążenia do udoskonalenia; obok trywialnych, aż obrzydliwych w płaskości swojej konceptów — najwznioślejsze wzloty fantazyi; obok realnego pojmowania stosunków codziennych — najdziwaczniejsze, najnieprawdopodobniejsze pomysły: obok zachwalania rozkoszy ziemskich — posępne rozmyślanie nad nicością życia: wszystko to razem pomieszane, bez perspektywicznego układu, znajduje się w utworach owoczesnych pisarzy, tak samo jak w życiu.
Anglicy lubowali się w widowiskach; przy końcu XVI wieku w Londynie istniało 8 teatrów; dramatopisarzów było mnóstwo; wielu z pomiędzy nich poszło w zupełne zapomnienie; innych dzieła, nie drukowane, przepadły wraz z chwilą przedstawienia; ale zachowało się jeszcze dosyć, by okazać, iż Szekspir miał dużo i to utalentowanych poprzedników. Jan Lilly, Tomasz Kyd, Robert Greene, Jerzy Peele, Tomasz Nash, Tomasz Lodge byli w ostatniej ćwierci XVI stulecia bardzo znani; sztuki ich cieszyły się wielkiem powodzeniem; nad wszystkich atoli talentem wzniósł się Krzysztof Marlowe, autor „Fausta“ i mnóstwa innych dramatów, podziwianych ze względu na bogactwo wyobraźni i na umiejętność tworzenia charakterów, dyszących życiem. Większa część tych pisarzów ubiegała się także o sławę aktorską i pozyskiwała ją, chociaż bynajmniej przez to jakiejś czci trwałej nie nabywała. Oklaskiwano aktorów, lecz nimi pogardzano; to też żyli oni zazwyczaj po cygańsku, włócząc się po szynkowniach i marniejąc przedwcześnie.
Jeden z nich, Robert Greene, umierając w 33-im roku życia, w ostatniej swej pracy napadł gwałtownie na młodszego od siebie tylko o lat cztery, lecz w zawodzie dramatycznym dopiero początkującego Szekspira, zwracając się do przyjaciół i zaklinając ich, by nadal unikali stosunków z teatrem i aktorami: „Jak ja, któremu oni winni są wszystko, jestem przez nich opuszczony, tak samo stanie się z wami, gdy się w mem położeniu znajdziecie. O! nie wierzcie im; pomiędzy nimi jest oto podskakująca wrona, w nasze przystrojona piórka, która serce tygrysie okrywszy skórą aktora, sądzi się zdolną biały wiersz zmajstrować równie dobrze jak każdy z was, i jako najwyborniejszy Jan Wszystkoróbski
Strona:Hamlet (William Shakespeare).djvu/007
Ta strona została uwierzytelniona.