Strona:Hamlet (William Shakespeare).djvu/016

Ta strona została skorygowana.

znowu w nim podnieca chęć pomszczenia śmierci ojca, lecz wypadki uniemożliwiają mu natychmiastowe spełnienie zamiaru, a myśl znowu się pogrąża w posępnych rozmyślaniach o nicości chwały i życia, kiedy zarówno bohater jak tchórz, zarówno mędrzec jak głupiec jednako w proch się rozsypują. Hamlet nie wypowiada tego wyraźnie, ale z jego zachowania się i z jego słów płynie sam przez się wniosek, iż wobec ciągle mnożących się nieprawości świata, wobec lichoty życia, małe ma znaczenie istnienie czy zgon jednego zbrodniarza, choćby on był królem, bo jego miejsce zastąpią inni, może nie lepsi od niego. Przytem rola karciciela nieprawości nie przejmuje go zapałem. Postępowanie Laertesa, ośmielającego się na bunt przeciwko królowi, jako domniemanemu sprawcy śmierci Poloniusza, po raz ostatni przypomina Hamletowi jego zobowiązanie, wobec ducha ojca zaciągnięte, ale w porównaniu z poprzedniemi pobudkami, ta słabem już tylko echem odbrzmiewa w jego zwątpiałej duszy i do osnucia jakiegokolwiek planu wcale nie prowadzi. Na Opatrzność, na los, na konieczny wynik czynów zdaje się Hamlet więcej rachować aniżeli na samodzielną swą przedsiębiorczość. Zabije króla dopiero wówczas, gdy i królowa zginie od trucizny, jaką przewrotny stryj zgotował synowcowi. Zginie i sam od zatrutego pchnięcia rapirem. Tragiczność jego młodego życia na tem polega, że zatruta przedwcześnie pessymizmem dusza nie może znaleźć żadnej ostoi, gdzieby bezpiecznie i swobodnie odetchnąć mogła i znaleźć ukojenie. Dopiero przed samym zgonem widzi w dzielnym i szlachetnym Fortynbrasie człowieka, który zdoła narodowi zapewnić możliwe na ziemi szczęście, więc i swój głos jemu przekazuje z życzeniem, by został królem Danii.
Jest w Hamlecie bardzo dużo z usposobienia poety, artysty, zwłaszcza artysty-aktora. Nadzwyczaj bujna wyobraźnia, wielki dowcip a stąd świetna frazeologia, głęboka znajomość dramaturgii tj. scenicznego przedstawienia pomysłów, niesłychana łatwość przerzucania się od najpoważniejszych, najbardziej ponurych rozmyślań do figlarności niemal dziecinnej (np. w scenie przysięgi wymaganej od towarzyszów, by o wypadkach nocy, w której duch ojca mu się pokazał, nic nie mówili), lub do swawolnych żartów (w scenie z Ofelią w czasie odgrywania sztuki przez aktorów), lub do szczypiącego sarkazmu (w rozmowach z Rozenkrancem