Strona:Hamlet (William Shakespeare).djvu/017

Ta strona została skorygowana.

i Gildensternem, Poloniuszem i Ozrykiem), lub do drwiąco szalonej myśli o zarabianiu na chleb w teatrze wędrownym (po przedstawieniu danem przez aktorów, na którem nabył przeświadczenia, że jego stryj jest mordercą). Jak jest surowym i aż do hallucynacyi przejętym sprawą matki; jak w posępnej zadumie porusza najtrudniejsze zagadnienia bytu i śmierci; jak głęboko wniknąć potrafi w zobrazowanie przewrotności ludzkiej i nicości wszystkiego, za czem się świat ugania: tak równie swobodnie i wymownie parodyuje żale Laertesa, opowiada Horacemu o podstępie, którym siebie od grożącej śmierci wyswobodził, a towarzyszy swoich na nią wystawił. Możnaby go czasami posądzić o brak serca i sumienia; lecz kto zważy, iż on własne swe życie nie więcej ceni nad szpilkę; kto się przeniknie jego poglądem na marność zamiarów i usiłowań ziemskich; kto zapamięta, jak on surowo sądzi sam siebie, ile wad widzi w sobie; kto zważy pilnie owo wczesne zatrucie szlachetnej jego a nadmiernie wrażliwej duszy widokiem tryumfującego bezprawia: ten nie osądzi go zbyt surowo i obok słabości a błędów uzna w nim umysł genialny i serce zdolne do uczuć najszlachetniejszych. Nie zdołał on pogodzić tych przymiotów z wymaganiami życia powszedniego — i dlatego zginąć musiał.
Ofelia jest jedną z najpiękniejszych i najsympatyczniejszych kobiet, jakie Szekspir nakreślił. Jest ona uosobieniem łagodności i miłości, bez cienia nawet samolubnych objawów. Pokochała Hamleta, którego uważała za „niedościgły obraz i wizerunek rozkwitłej młodości, za zwierciadło dobrego tonu i wzorzec formy“, a ujrzała się niebawem wzgardzoną, odepchniętą, choć nie popełniła względem ukochanego żadnej winy. Podejrzliwość Hamleta przedstawiła mu ją jako sojusznicę jego wrogów i wywołała na jego usta to okrutne słowa potępienia, to ubliżające wstydowi niewieściemu żarty. Zniosła to Ofelia na pozór spokojnie, bolejąc więcej nad tem, że umysł takiego jak Hamlet człowieka uległ (jak sądziła) zamroczeniu, aniżeli nad swojem opuszczeniem. W głębi jednak serca odczuła ona cios straszliwie, a gdy do niego przyłączył się niebawem drugi — śmierć ojca z ręki tego właśnie którego ukochała, delikatna budowa jej nerwów wytrzymać tego nacisku nie mogła; obłęd, udawany jeno chwilowo przez Hamleta, opanował jej umysł w istocie.