Hamlet (na stronie). Trochę więcej niż synowcze,
A mniej niż synu.
Król. Jakiż tego powód,
Że czarne chmury wciąż cię otaczają?
Hamlet. I owszem, Panie, jestem wystawiony
Bardzo na słońce.[1]
Królowa. Kochany Hamlecie,
Zrzuć tę ponurą barwę i przyjaźnie
Wypogodzonem okiem spojrz na Danię;
Przestań powieki ustawicznie spuszczać
W ziemię, o drogim ojcu rozmyślając.
Co żyje, musi umrzeć; dziś tu gości,
A jutro w progi przechodzi wieczności:
To pospolita rzecz.
Hamlet. W istocie, Pani,
Zbyt pospolita.
Królowa. Gdy wszystkim jest wspólną,
Czemuż się tobie zdaje tak szczególną?
Hamlet. Zdaje się, Pani? bynajmniej, jest raczej;
U mnie nic żadne zdaje się nie znaczy,
Niczem sam przez się ten oczom widzialny
Czarnej żałoby strój konwencyonalny;
Wietrzne, z trudnością wydawane tchnienie,
Obficie z oczu ciekące strumienie,
Żałość na widok stawiana obliczem,
Miną, gestami; to wszystko jest niczem;
To tylko zdaje się, bo potajemnie
Można być obcym temu; ale we mnie
Jest coś, co w ramę oznak się nie mieści,
W tę larwę żalu, liberyę boleści.
Król. Zaletę-ć czyni, Hamlecie, ten smutek,
Którym oddajesz cześć pamięci ojca;
Lecz wiedz, że ojciec twój miał także ojca
I że go także utracił tak samo,
Jak tamten swego. Dobry syn powinien
Jakiś czas boleć po śmierci rodzica;
Lecz uporczywie trwać w utyskiwaniach
Jest to dowodzić bezbożnej czułości,
Sprzeciwiającej się wyrokom niebios;
Jest to niemęskie okazywać serce,
- ↑ „jestem wystawiony bardzo na słońce“ (I am too much i’ the sun), prawdopodobnie alluzya do blasku królewskiego, wśród którego Hamlet żyje, chociaż ponura jego dusza wolałaby więcej samotności.