Strona:Hamlet (William Shakespeare).djvu/042

Ta strona została uwierzytelniona.
95 

Laertes. Z pokorą żegnam cię, ojcze i panie.

Poloniusz. Idź już; czas nagli: wszystko w pogotowiu.
Laertes. Bądź zdrowa, siostro, i pamiętaj o tem,
Com ci powiedział.
Ofelia.Zamknęłam to w sercu,
A ty masz klucz do niego.

100 

Laertes.Bądź mi zdrowa.

(Wychodzi).

Poloniusz. Cóż to on tobie powiedział, Ofelio?
Ofelia. Coś, co tyczyło się księcia Hamleta.

Poloniusz. W porę mi o tem wspominasz. Słyszałem,
Że on cię często nawiedzał w tych czasach,

105 

 I że znajdował z twojej strony przystęp
Łatwy i chętny. Jeżeli tak było,
(A udzielono mi o tem wiadomość,
Jako przestrogę), muszę ci powiedzieć,
Że się nie cenisz tak, jakby przystało

110 

 Dbałej o sławę córce Poloniusza.
Jakież są wasze stosunki? Mów prawdę.

Ofelia. Oświadczał mi się, ojcze, z swą skłonnością.

Poloniusz. Z skłonnością? hm, hm! Mówisz jak dzierlatka
Niedoświadczona w rzeczach niebezpiecznych.

115 

 Wierzyszli tym tak zwanym oświadczeniom?

Ofelia. Nie wiem, co myśleć mam, mój ojcze.

Poloniusz.Nie wiesz?
To ja ci powiem: Masz myśleć, żeś dziecko,
Gdy oświadczenia te bez poświadczenia
Rozsądku bierzesz za dobrą monetę,

120 

 Nie radzę ci się z nim świadczyć, inaczej
(Że tej igraszki słów jeszcze użyję),
Doświadczysz następstw nie dobrych.

Ofelia.Wynurzał
Mi swoją miłość bardzo obyczajnie.

125 

Poloniusz. Tak, tak, bo czynić to jest obyczajem.

Ofelia. I słowa swoje stwierdził najświętszemi,
Jakie być mogą, przysięgami.

Poloniusz.Plewy
Na młode wróble! Wiem ja, gdy krew kipi,
Jak wtedy dusza hojną jest w kładzeniu

130 

 Przysiąg na usta. Nie bierz tych wybuchów
Za ogień, więcej z nich światła niż ciepła,