Czy też stawiwszy czoło morzu nędzy,
Przez opór wybrnąć z niego? — Umrzeć, — zasnąć. —
I na tem koniec. — Gdybyśmy wiedzieli,
Że raz zasnąwszy, zakończym nazawsze
Boleści serca i owe tysiączne
Właściwe naszej naturze wstrząśnienia,
Kres taki byłby celem na tej ziemi
Najpożądańszym. Umrzeć, — zasnąć. — Zasnąć!
Może śnić? — — w tem sęk cały; jakie bowiem
W tym śnie śmiertelnym marzenia przyjść mogą,
Kiedy zrzucimy z siebie więzy ciała,
To zastanawia nas: i toć to czyni
Tak długowieczną niedolę[1]; bo któżby
Ścierpiał pogardę i zniewagi świata,
Krzywdy ciemięzcy, obelgi dumnego,
Lekceważonej miłości męczarnie,
Odwłokę prawa, butę władz i owe
Upokorzenia, które nieustannie
Zasługi cichej stają się udziałem,
Gdyby od tego kawałkiem żelaza
Mógł się uwolnić? Któżby dźwigał ciężar
Nudnego życia i pocił się pod nim,
Gdyby obawa czegoś poza grobem,
Obawa tego obcego nam kraju[2],
Skąd nikt nie wraca, nie wątliła woli,
I nie kazała nam pędzić dni raczej
W złem już wiadomem, niż uchodząc przed niem,
Popadać w inne, którego nie znamy.
Tak to rozwaga czyni nas tchórzami;
Przedsiębiorczości hoża cera blednie
Pod wpływem wahań i zamiary, pełne
Jędrności, zbite z wytkniętej kolei,
Nazwisko czynu tracą. — Cicho teraz!
Piękna Ofelia! — Nimfo, w modłach swoich
Pomnij o moich grzechach.
Ofelia. Jakże zdrowie
Waszej Książęcej Mości od dni tylu?
Hamlet. Dobre; pokornie dziękuję Waćpannie.
Ofelia. Mam jeszcze od Was, Panie, kilka drobnych
Pamiątek; dawno zwrócić, je pragnęłam:
Odbierzcie je dziś, proszę.
- ↑ „I toć to czyni tak długowieczną niedolę“ i t. d. Podobne myśli wypowiada Szekspir w swoich Sonetach; oto dla porównania jeden z nich urywek (w przekładzie J. I. Kraszewskiego):
Dość życia! znękan wołam śmierci i pokoju!
Dość patrzeć na zasługę, co się z nędzą zrosła.
Na ubóstwo zgłodniałe we błazeńskim stroju.
Na ufność, którą krzywa przysięga uniosła,
Na cześć złota, sromotnie chybiającą celu,
Cnotę dziewiczą daną w łup zwierzęcej chuci,
Prawe czyny wzgardzone wśród bezprawi wielu,
Siły, które w nic przemoc kulawa obróci,
Sztukę, której niewola kaganiec nakłada,
Głupotę, co się w togę i biret przystraja... - ↑ „Obawa tego obcego nam kraju“ i t. d. Dobitniej tę obawę wyraził Szekspir w przemowie Klaudya w komedyi „Miarka za miarkę“ (akt III. sc. I, przekład J. Kasprowicza):
... Ale umrzeć, pójść nie wiedzieć dokąd,
W zimnem zamknięciu leżeć, gnić, ten czuły,
Gorący życia ruch przemienić w marną
Garsteczkę gliny, gdy duch, wyrwan z ciała,
Albo się kąpie w płomienistych falach,
Lub w przenikliwych mieszka okolicach
Wiecznego lodu; być tak uwięzionym
Śród niewidzialnych wiatrów, z gwałtownością
Niepowstrzymaną wirować naokół
Wiszącej ziemi; lub być czemś nędzniejszem
Od najnędzniejszych bytów, które wyjącWyobrażają sobie niekiełznane.
Niepewne myśli — ach! to zbyt okropne!
Choćby najcięższe życie na tym świecie,
Które wiek, nędza, kaźń narzucić mogą
Ludzkiej naturze, to raj wobec tego,
Czem nas przeraża śmierć...