Leżał i butwiał. Jestli to więc skutkiem
Zwierzęcej, bydła godnej niepamięci,
Czy trwożliwego i drobiazgowego
Przewidywania, które ściśle biorąc
Zawsze ma w sobie trzy części tchórzostwa,
A tylko jedną mądrości — doprawdy,
Nie mogę tego pojąć — że aż dotąd
Mówię do siebie: trzeba to uczynić,
I kończę na tem, kiedy mi do czynu,
Nie brak powodów, woli, sił i środków.
Przykłady, wielkie jak świat, stoją przecie
Przedemną; choćby to wojsko tak liczne
I tak zasobne, pod wodzą takiego
Młodego księcia, który zapalony
Szlachetną żądzą sławy, lekceważy
Ukrytą szalę wypadków i chętnie,
Co jest doczesnem i przemijającem
Na sztych wystawia hazardom, zagładzie;
Za co? za marną łupinę orzecha.
Prawdziwie wielkim być nie jestto działać
Tam, gdzie do tego wielki powód skłania;
Lecz wielkomyślnie o źdźbło nawet walczyć,
Gdzie honor każe. I cóż ja wart jestem,
Ja, który ojca zgon, zhańbienie matki
Śpiąco przepuszczam? gdy oto ze wstydem
Widzę przed sobą blizką śmierć dwudziestu
Tysięcy ludzi, którzy dla chimery,
Dla widma sławy w grób idą jak w łóżko,
Aby wywalczyć nikczemną piędź ziemi,
Niedostateczną nawet do pokrycia
Tych, co polegną. Bądź odtąd dowodną,
O! wolo moja, albo wzgardy godną!
Elsynor. Pokój w zamku.
Wchodzi KRÓLOWA i HORACY.
Królowa. Nie chcę jej widzieć.
Horacy. Natarczywie prosi
O możność wnijścia; stan budzi litość.
Królowa. Cóż jej jest?