Strona:Hamlet (William Shakespeare).djvu/110

Ta strona została przepisana.

Ofelia. (śpiewa): Na całunie kwiat:
Wierne ręce go posłały

40 

Za nim, w lepszy świat.

Król. Jak się masz, śliczna panienko?

Ofelia. Dobrze: Bóg wam zapłać. Mówią, że sowa
była córką piekarza[1]. Ach, Panie! Wiemy, czem jesteśmy,
ale nie wiemy, co się z nami stanie. Niech wam Bóg

45 

pomaga przy wieczerzy!

Król. Marzy jej się o ojcu.

Ofelia. Nie mówmy już o tem, proszę; ale jak się
was pytać będą, co to znaczy, to powiedzcie:
Dzień dobry, dziś święty Walenty[2],

50 

Dopiero co świtać poczyna;
Młodzieniec snem leży ujęty,
A hoża doń puka dziewczyna.
Poskoczył kochanek, wdział szaty,
Drzwi rozwarł przed swoją jedyną;

55 

I weszła dziewczyna do chaty;
Lecz z chaty nie wyszła dziewczyną.

Król. Nadobna Ofelio!

Ofelia. Dajmy pokój przysięgom; zaraz skończę.
Bezbożność to wielka; Bóg widzi

60 

Jak wielka w mężczyznach bezbożność!
Cny młodzian się tego nie wstydzi,
Gdy tylko nastręczy się możność.
Wszak nimeś cel życzeń otrzymał,
Przysiągłeś się ze mną ożenić? —

65 

To ona mówi, on jej odpowiada:
I byłbym był słowa dotrzymał,
Lecz trzeba ci było się cenić.

Król. Jak dawno ona w tym stanie?

Ofelia. Jeszcze się wszystko naprawi, mam nadzieję.

70 

Tylko cierpliwości! Ale nie mogę nie zapłakać, pomy-
ślawszy, że go mają złożyć w zimną ziemię. Mój brat
dowie się o tem, a zatem dziękuję państwu za dobrą
radę. Niech powóz zajeżdża! Dobranoc, panie: dobra-
noc, panie; dobranoc śliczne panie, dobranoc, dobra-

75 

noc.

(Wychodzi).
  1. „sowa była córką piekarza“. Odnosi się to do następującej legendy, która dotychczas krąży w hrastwie Gloster. Zbawiciel nasz wszedł raz do sklepu piekarza, prosząc o chleb. Żona piekarza zagniotła natychmiast ciasto i w piec wło-żyła. Córce jej wszakże wydała się ta objętość za wielką i znaczniejszą jego część ujęła. Ciasto tymczasem róść zaczęło i doszło do olbrzymiej wielkości; co widząc piekarzówna wydała okrzyk podziwienia, i zawołała: „heugh, heugh, heugh!“ tak podobnie do sowy, że ją też Zbawiciel naprawdę w sowę zamienił.
  2. „dziś święty Walenty“. Obchód dnia św. Walentego (14 lutego) sięga w Anglii niepamiętnych czasów i niewiadomo, co mu dało początek. Ponieważ w tym dniu, jak rozumiano, ptaki zaczynają iść w pary, przeto młodzież naśladując je zwykła była wybierać sobie w tym dniu towarzysza lub towarzyszkę na rok następny. Towarzysz taki nazywał się Walenty, a towarzyszka Walentyna. Według innej wersyi miał panować przesąd, ze pierwsza osoba, którą się w tym dniu napotkało, jest spotykającemu przeznaczoną na żonę lub na męża. To, co miało się dziać żartem, działo się, naturalnie niekiedy na prawdę. Dziś ten zwyczaj (podobny cokolwiek do praktykującego się u nas w wigilię świętej Katarzyny i świętego Andrzeja), w Anglii już podobno nie istnieje i obchód św. Walentego ogranicza się na posyłaniu sobie listów, powinszowań i podarków, których liczba zwykła w samym Londynie do parukroć sto tysięcy dochodzić.