Hamlet. Tak to bywa we wszystkim; im mniej się
do czego rękę przykłada, tym delikatniejsze jej czucie.
Lecz starość nie radość napadłszy znienacka,
Zwaliła mię swoim obuchem;
Znikł kuraż i rezon, i mina junacka:
Ni śladu, żem kiedyś był zuchem.
Hamlet. Ta czaszka miała także język i mogła śpie-
wać. Patrz, jak ją poniewiera ten hultaj; pomiata nią,
jak gdyby szczęką Kaina! Może to czaszka jakiego dy-
plomaty, która obfitowała w podejścia, a teraz ją pod-
szedł ten osioł; albo kogoś takiego, co chciał Pana
Boga oszukać? Nieprawdaż?
Horacy. Być może.
Hamlet. Albo jakiego dworaka, który mógł mówić:
„dzień dobry, Jaśnie Wielmożny Panie;
jakże zdrowie Waszej Ekscelencyi“? Albo
jakiego zausznika, który chwalił konia mecenasa swego,
aby go od niego wyłudzić? Jak myślisz?
Horacy. Mogłoby to być, Mości Książę.
Hamlet. Taka to kolej rzeczy. A teraz musi służyć
za rendez-vous robakom i cierpieć szturchańce za-
krystyańskiej łopaty. Co za radykalna przemiana! aż się
głupio robi na sercu. Czyliż utrzymanie tych kości na to
jeno tyle kosztowało, aby z czasem grano w nie jak
w kręgle? Ból czuję w moich na tę myśl.
Łoże w ziemi i wór zgrzebny
Na pokrycie kości:
Oto cały sprzęt potrzebny
Dla tutejszych gości.
Hamlet. Masz i drugą. Nie jestże to czasem czerep
adwokata? Gdzież się podziały jego kruczki i wykręty,
jego ewentualności[1], jego kazualności i matactwa? Jak
może znieść, żeby go ten grubianin bił w ciemię swoją
plugawą motyką, i nie wystąpić przeciw niemu z akcyą
o czynną obelgę? Hm! hm! A może też to był swoje-
go czasu jaki wielki posesyonat, który skupował dobra
- ↑ ewentualność — jakaś nieprzewidziana okoliczność. — kazualność wyjątkowy wypadek; akcya (tu) = proces, sprawa. — komplanacya = dobrowolna umowa stron poróżnionych. — tranzakcya = układ; cesya = ustąpienie swych praw czy uroszczeń; ewikcya = zabezpieczenie na jakim kawałku ziemi, czy wogóle na jakiejś rzeczy mającej wartość; ewinkować (dla gry słów) = zabezpieczyć, upewnić; fascykuł = zwitek papierów.