Strona:Hamlet krolewicz dunski.djvu/117

Ta strona została przepisana.
AKT PIĄTY.
SCENA I.
HAMLET GUSTAW.
HAMLET

Nie, Guſtawie, ani momentu dłużey! ha! co to za nieſzlachetna opieſzałość! iak się wſzyſtkie zdarzenia naprzeciw mię ſtawią, i moią gnuśną zemſtę bodzą! czémze ieſt człowiek, ieżeli naywyżſzem dobrem, i całym zy ſkiem iego czaſu, nic nie ieſt więcey, prócz iedzenia i picia — zwierzęciem, a nic lepſzego! Zaiſte, ten, który nas ſtwarzaiąc tak dzielną siłą myślenia uraczył, że w tym rozległym okręgu, w przeſzłość i przyſzłość wziérać możemy, nie dał nam zapewnie téy zdolności tego to Bogu podobnego rozumu na to, aby w nas bez użytku rdzewiał. Pytam więc? ieſt że to bydlęce zapomnienie, alboli boiaźliwa rozwaga wypadku..... myśl, którą na cztery części rozebrawszy, iedną tylko część mądrości, a trzy ćwierci podłey lękliwości w ſobie zawiéra! — zkądże to pochodzi, że ia o tey rzeczy, zawſze ieſzcze, iak gdyby o przyſzłey mowię, maiąc przecież przyczynę, wolę, zdolność i śrzodki do iey wykonania? przy-

H