Cóż ci to ieſt kochana Ofelio?
Nic; Bóg z wami! — Powiadaią, że sowa była pierwey córką piekarza, Móy miły Boże! — wiemy czem ieſteśmy, ale nie wiemy czem bydź możemy. Boże pobłogoſław waim do obiadu.
Smutek za iey oycem....
Proſzę was nie wſpominaycie mi o tem; kiedy się was ſpytaią, co to ma znaczeć, to im powiedźcie: że iutro mamy świętego Walentego, a rano, nim ieſzcze słońce zabłyśnie, dziewcze, przyidę do twego okna umślnie, i będę twoim Walentym.
Trzeba o niey mieć ſtaranie.
Spodziewam się, że wſzyſtko dobrze się powiedzie, należy nam tylko mieć cierpliwość. A iednak płakać muszę, pomnąć ſobie, że go w wilgotną włożyć maią ziemię. Moy brat o wſzyſtkim dowiedzieć się musi; a teraz dzię kuie wam za dobrą radę.... ciſzeyi — moy brat idzie! — muſzę się ubrać! — trzeba go przywitać! adieu! adieu! (odchodzi)