Strona:Hamlet krolewicz dunski.djvu/26

Ta strona została przepisana.
—   22   —
HAMLET.

Jak ſię przynaymnié zdaie. Długoż ſie bawił?

GUSTAW.

Tak długo, ile potrzeba, aby z pomierną prętkością ſto przeliczyć.

HAMLET.

Póydę z wami tey nocy na wartę, może nam się znowu ukaże.

GUSTAW.

Ręczę za to, że pewnie przyidzie.

HAMLET.

Kiedy moiego czcigodnego oyca na się przybiéra poſtać, więc muſzę z niem mówić, chociażby piekło ſwoią rozwarło paſzczekę, i milczeć mi kazało. Proſzę was, ieśliście to ziawienie do tąd nie rozgłosili, niech one i na dal między nami taiemnicą zoſtanie. Wſzyſtko, cokolwiek nam się tey nocy wydarzy, uważaycie pilnie, ale milczcie. Będę się wam ſtarał wywdźięczyć za przyiaźń waſzą. Bywaycie zdrowi! między iedynaſtą, a dwunaſtą odwiedzę was w krużgankach pałacu.

GUSTAW. BERNFILD ELLRYCH.

Twoi naywiernieysi ſłudzy nayłaſkawſzy Królewicu, (odchodzą.)

HAMLET.

Moi przyiaciele, a ia waſz wzaiemnie, do obaczenia.

SCENA XI.
HAMLET (ſam.)

Duch oyca moiego, a do tego we zbroi?... wſzyſtko nie ieſt w ſwoiey kolei, iak bydź po

win-