póki przez zachowanie swoje nie zmusi mnie pan, bym znowu panu sąd mój wypowiedzieć musiała.
Strona 1008. Pismo barona.
Przeszedłem wszystkie pokoje zamku. Moje pokoje znałem, ale jej — jej pokoi nie znałem. Pewnem jest jednak, że czemś nademną góruje, gdyż ona przypomina sobie dobrze wszystko, co się stało, gdy ona — mną była, ja zaś nie wiem nic, lub prawie nic z tego, co się przydarzyło, gdy ja nią byłem.
Byłem przeto w jej pokojach. Położone są w skrzydle zamku od strony lasu. Są tam trzy pokoje, pokój do przyjęć, sypialnia i mała ubieralnia. W sypialni otworzyłem szafy i komody, wypełnione są kobiecemi ubraniami i kobiecą bielizną. Nagle otworzyły się drzwi, weszła młoda pokojówka, której przedtem nigdy nie widziałem.
— Całuję rączki, jasnej pani baronowej — rzekła — Czy mam pomagać przy przebieraniu się? — Kazałam jej wyjść.
Mam więc pokojówkę, gdy ja — nią jestem. I służba nazywa mnie: „panią baronowa“, gdy przebywam w tych pokojach!
Otworzyłem jej biurko. Ład i porządek w sposób wpadający w oczy. Ślicznie w pakiecikach powiązane znalazłem wszelkie pokwitowania. Na teczce do pisania leżał kawałek papieru z notatką: — Mydło z pinii zamówić; — Creme Simona kazać przysłać! — Eau d’Alsace! — Poniżej stały słowa:
— Na każdy wypadek kazać uszyć czarną suknię, jeśli w końcu — —
Jeśli w końcu — — ? Naturalnie; jeśli wreszcie —