Strona:Hanns Heinz Ewers - Opętani.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

piającej piękności. A starszy z trupy „Five Hobson Brothers“, Fryc Jakobskoeter z Pirny, rozbił jej raz nawet flaszkę czerwonego wina w pasyi na głowie, które ściekało następnie na jej jasne włosy, zmieszane z lepką krwią,
Potem, gdy dostała pewnego wieczora znów tak silnej gorączki, że ton zaledwie z trudem wydobyć się mógł na jej spieczone wargi, gdy lekarz teatralny po powierzchownem zbadaniu oświadczył szorstko, że ma suchoty w ostatniem stadyum, — o czem zresztą od dawna wiedziała, — i że za kilka miesięcy dyabli ją porwą, jeśli tak samo dalej żyć będzie, poleciła Stanisława przywołać hrabiego do swej garderoby. Splunęła, gdy wszedł, i powiedziała mu, że teraz gotowa jest zostać jego metresą. Gdy się pochylił, aby ją pocałować w rękę, odepchnęła go i wybuchnęła śmiechem. Lecz gwałtowne fale trującego śmiechu podrażniły jej płuca, pochyliła się przeto, kaszląc i dusząc się. Następnie, skoro kaszel przycichł, pochylona nad szminką i pudełkami z pudrem, łkała drząc cała, przywarłszy usta do jedwabnej chusteczki. Hrabia położył delikatnie rękę na jej włosy. Zerwała się wtedy: — A więc bierz-że mnie już! — Podsunęła mu pod oczy chusteczkę pełną krwi i żółtej flegmy: — Tak, panie, — tego jeszcze jestem warta!
Taką to była Stanisława d’ Asp. — Nie da się jednak zaprzeczyć, że dziewka następnie przeistaczała się w prawdziwą damę z każdym dniem. Hrabia woził ją po całej Europie, z jednego sanatoryum do drugiego. Robiła posłusznie, co on mówił i co lekarze zalecali; nie narzekała nigdy i nie sprzeciwiała się niczemu. Nie umarła; żyła miesiące i lata i powoli przychodziła do zdrowia, powoli, coraz bardziej, coraz bardziej. Nieznacznie równocześnie wzrok jej niekiedy zatrzymywał się na osobie hrabiego. A gdy w tem cichem, spokojnem życiu uspokajała